Wstaję tak jakby na komendę, jak w nocy na głośny dziecka krzyk. Rzucam w korytarz ciało zaspane, parę nóg i parę rąk. Może już nie znam innego świata i boje się, że zostanę w tym. Próbujesz wyłamać mnie z tej mechanicznej choreografii. Konsekwentnym celebrowaniem, każdego napoczętego dnia na nowo przywołujesz obrazy tego, czego wyrzekłam się. Nie mówimy. Może i chcę przylgnąć murem identyfikacyjnie, jak w obyczajowym filmie. Ustalam współrzędne dla pewności, że ciągle należę do świata, który dezorientuje roszczeniem zmylającym mnie. Nocą przewieszam W domu obrazy. Nie mówię ,,nie". Może i chcę przylgnąć murem identyfikacyjnie, jak w obyczajowym filmie. Nie mówię ,,nie". Może i chcę przylgnąć murem identyfikacyjnie, jak w obyczajowym filmie.