Mają mnie na języku, ja na swoim kładę kartonik Gdy stawiam na jedną kartę, oni stawiają mi pomnik Liczą na rozgrzeszenie mych dłoni, nie muszę się prosić Bo dla nich to flex, że razi ich w oczy i w sumie to wiesz Prawda ich boli, nie udawaj, bo ciebie też Lakoniczny sposób do życia, wychowany jak spartiata To chyba mój pijar, ironia, że wszystko co mówię, odbierasz jak sarkazm Indywidualista jak [?] i w tym duma mi wyższa jak mantra Idź mi kurwa pisać jak nagrać, wolę się znów brat wyspać i dam znać Mam zjazd jak [?] myśli jak Żydzi nie mogę wyplenić W sumie to związku z tym, [?] nici panie W Leny, nie czuję się dobrze i chyba nawet tego tu rozkminić nie może I nie wiem czy gorzej być może, tracę percepcję, tracę poczucie Widzę świat w innym kolorze, Pink Floyd Mówią myśl co inni myślą, jestem hedonistą Egoistą, w jednej osobie, Hitchcock Czuję jak schodzi ze mnie ta faza, co nie ta panna i kurwa czuję się jak śmieć Widzę te barwy i szczerze jest mi łatwiej żyć Dla mnie ten świat bez tego to jakiś bad trip Wyżej wlecisz mordo z większym hukiem zlecisz Więc kołuj taki kwas, by nie czuć bólu, wierz mi Widzę te barwy i szczerze jest mi łatwiej żyć Dla mnie ten świat bez tego to jakiś bad trip Wyżej wlecisz mordo z większym hukiem zlecisz Więc kołuj taki kwas, by nie czuć bólu, wierz mi LSD, wierz, mam to na końcu języka i nie tu nie chodzi o słowo Barwiła nas chromatyka, potrzeba doznań, mam to za sobą Patogeneza na banię, zrobiła kurwa nam włam (kurwa nam włam) Elementarnie próbowałem scalić się, zero tych szans Flash-back, uszkodzenie percepcji we mnie jest większe (jest większe) Niebezpieczne tak typie jak wyjście na taki poziom Molekuły duszy brak za nami grożą, że rozjebią cały świat I czuję, że powoli włącza mi się tryb anonim Kedy życie goni mnie ja słyszę tylko szach mat L, lapidarne rozmowy po nocach S, stałe traktowanie życie, nokaut D, dawaliśmy sobie radę zobacz Ale wiem, że wiele spierdoliłaś no jaka szkoda, ej Lubiłaś moje wejścia, lubiłem twoje zejścia i w sumie wiesz, było nam naprawdę nieźle Ale ten błyskotliwy regres, co tylko twoja kwestia bejbe, kiedy pokochałaś flashback Zrobiłaś z głowy miazgę, potraktowałaś czaszkę jako półkule, po których se biegasz teraz Zdrowy rozsądek ujebało mi, mam chorą jazdą i już nie wiem sam, czy będę w stanie się pozbierać Czułem coś takiego nie raz, nie raz, ale nie teraz, kiedy gdyby na głowie mam hashtag To dziwne stany, które nauczyły nas umierać, już nie myślę, gdyby nie mój brak wad (Gdyby nie mój brak wad, brak wad) Widzę te barwy i szczerze jest mi łatwiej żyć Dla mnie ten świat bez tego to jakiś bad trip Wyżej wlecisz mordo z większym hukiem zlecisz Więc kołuj taki kwas, by nie czuć bólu, wierz mi Widzę te barwy i szczerze jest mi łatwiej żyć Dla mnie ten świat bez tego to jakiś bad trip Wyżej wlecisz mordo z większym hukiem zlecisz Więc kołuj taki kwas, by nie czuć bólu, wierz mi