Wieczorami w sobotę czasem mnie mnie Jakaś obawa, że… dzieje się źle. Dzieje się źle. Że się zaczyna coś, co brzydko cuchnie. Jakaś skucha czy mina… i wybuchnie. Wybuchnie. Obok nas. Obok nas. I niby wcale nie musi, niby nic w tym pewnego. Lecz złego zawsze kusi. Lecz zawsze korci złego. Wieczorem w sobotę od nadmiaru wina Oddalam się powoli… i zapominam. Zapominam.