Po całej nocy spadania głową w dół Czuję że poczułem Jakbym jeszcze coś czuł Potykam się o resztki Wczorajszego dnia I choć dawno nie spałem To nie chce mi się spać O nie! Gołębie chcą zagłuszyć ulicy szum Ja też nocą chciałem być głośniej niż tłum By dotarło do ciebie choć kilka słów Nie udało się raczej lecz spróbuję jutro znów Niby mnie wkurza to trzaskanie drzwiami bycze Te twarze tak stęsknione za robotą To niczego mi nie trzeba Nie rozglądam się za niczym I lubię te poranne powroty W hotelu mnie usypia sprzątaczek ble ble W opakowaniu czekam na nienadchodzący sen Zjem śniadanie i wyjdę zanim znów się ściemni By zrobić coś starego po nowemu zupełnie