Dużo za mało nam się śni By się jakoś udało wznioślej żyć Szyja na smyczy, nos przy glebie A dusza skowyczy, dusza w potrzebie Machamy skrzydełkami wierząc w cuda Że choć teraz to na nic, to kiedyś się uda Wierzymy od małego, że coś się spełni Co ze świata fizycznego nie jest zupełnie Jeżeli nas nieud strawi glątwa Uda się jakoś z niemoty wyplątać Niech nas omota, niech omami Niech nic już potem nie będzie takie samo