Było parę okazji by spaść Było kilka momentów by walnąć o dno Wstydu nie szczędził waść I nie skończył ten, co mi lutował szkło Parę kobiet, wrażenie mam Mam wrażenie, że też chciało wykończyć mnie A kiedy leżałem sam Wpadał kac, który walił mocno niby pniem I gdy mówię kac Chodzi o zrzut tego rozmiaru co chcieli Powstańcy Nie sięgnął wtedy miast A mnie trafił w łeb po spożyciu substancji I żaden taki syf Żaden cios, ani baba, czy po zrzucie lej Nie odebrał życia mi Zrobi to mail Jeden mail (Jeszcze jeden maai aaai aaail) Jeden mail I wybuchnie mi inbox (lafiryndo) Jeden mail (Jeszcze jeden maai aaai aaail) Jeden mail I oddalam stąd Słońce dziś jakby jaśniejszym promieniem na biurko opada Czuję, że płynę z sąsiadem w jeden rejs Nie chcę widzieć za burtą sąsiada Jakby reklam przed i po i tanich pożyczek było tu mniej Jakbym miał poznać gołębia z paczką o imieniu Marcin A nie jebany mail Jakbym wrócił do pierwszych walentynek Karteczek, Piotrek