Krzesło obrasta sierścią zmroku Nogi mu cierpną od siedzenia Na krześle gość z powietrza rodem Majaczy w mroku - wciąż się zmienia Miał skrzydła lecz mu odfrunęły Do ciepłych krajów tam gdzie jasno Zostało po nich puste miejsce I coraz trudniej będzie zasnąć Już coraz bardziej niewyraźny Z królestwa nocy ma coś w sobie Można się jednak go przestraszyć Gdy kiwa w moją stronę rogiem Krzesło obrasta cierniem nocy Od środka puchnie mu oparcie Chyba zapalę nocną lampkę Nim coś gorszego się tu zacznie