Niebo od strony lasu deszczem zakreskowane jakby ktoś niechcący rozlał czarny atrament Tak wiele wykrzykników że list aż zamazany a jeszcze dom się zatacza od ściany do ściany W pokoju dziewczyna od miedzi nieruchoma podtrzymuje na stole nikłe światło w lampionach Chcesz się jej przyjrzeć Lecz światło błyskawicy okno chwilę kreskuje i niebo głośno krzyczy Na co więc liczysz - Boże pisząc do mnie ten list tu każdy tak wiele mówi a nie słucha już nikt Nie pisz nam tego listu bo noc taka pół - żywa śmierć czai się w rynnie i komin już palcem kiwa