Miała w sobie coś ulotnego Tamizy mgiełka? Nie pamiętam... brat jej ponoć bronił kiedyś przedmieść Londynu z powietrza mówiła o tym po polsku wszystko można było zrozumieć wszystko dało się spamiętać Myślałem że kiedyś uleci i po latach przyznaję po cichu że nawet to bolało dlatego słówka wchodziły wolno tak trochę z angielska czyli z niedzieli na niedzielę nie trzymały się głowy Mea culpa I'm sorry A ona istotnie unosiła się zgrabnie drobnymi kroczkami drobiła powietrze gdy była już zbyt blisko naszej ziemi w ruch wchodziły jej angielskie ręce I Szekspir się z nią witał trzeba przyznać dobra szkoła i z Eliotem gdy tylko chciała rozmawiała na pamięć i nie była to rozmowa jałowa a my barbarzyńcy z akcentem znad Wisły wołaliśmy o Beatlesów...