Noc się wpatruje wciąż w twoje oczy Światła w nich tyle co gwiazdy napłaczą Świat ma się całkiem ku jesieni Na pamięć biegnie swoją trasą Ktoś kamień rzuca w twoją stronę Szybę wybija na poddaszu I zimno nawet pod poduszką Anioły na poddaszu straszą Co widzisz jeszcze patrząc bezszelestnie? Czy niebo mruga znów w twoją stronę? Nie ma sygnałów z wielkiej ciszy A może wszystko już skończone Ktoś kamień rzuca w twoją stronę Szybę wybija na poddaszu I zimno nawet pod poduszką Anioły na poddaszu straszą A może my tutaj całkiem zapomnieni Na Ziemi naszej co kaprysem nieba U studni jak wiadro - dryfujemy Tam gdzie niczego już dawno nie ma? Ktoś kamień rzuca w twoją stronę Szybę wybija na poddaszu I zimno nawet pod poduszką Anioły na poddaszu płaczą Czarnym aniołom skrzydła marzną samotnie stają na parapecie do lotu cicho się zbierają gdzieś je po prostu niesie