Skarży się wdowa po kasjerze czasem nachodzą ją tęsknoty i resztę renty z sobą bierze w pobliżu nawet jest sklep nocny Już wino tanio na nią kiwa i życie takie patykiem pisane na chwilę tylko sen zawita lecz strach obudzi ją nad ranem Co można w nocy gdy śpią żurawie co można w bloku gdy sen na jawie co można w życiu na siódmym piętrze winda do nieba rzadkie powietrze Co można w nocy gdy śpią parafianie co można w bloku wkrótce świt wstanie co można w życiu na siódmym piętrze winda się psuje wisi nieszczęście Pan Edek zbiera myśli w sobie i zapałczane etykiety czasem pokłóci się z rodziną charakter ma podobno ciężki Mało kto wie o grzechach Edka a żona jego spokojna kobieta lecz kiedy trafi się okazja ona od męża chce uciekać Gdzie uciec - myśli żona Edka i patrzy - smutna - w dal przez okno w dół jest aż siedem pięter dla niej to wcale nie wysoko Czarnym aniołom skrzydła marzną samotnie stają na parapecie do lotu cicho się zbierają gdzieś je po prostu niesie