Yo, yo, raz, raz Daj mi wokal głośniej Raz, raz, raz, yo To dla tych wszystkich, którzy się na kimś zawiedli Zróbcie to głośno Dawno nie byłem tak szczery na tracku, bo mordo mam dość Ludzie zawodzą jakby to był zawód i ciągną na dno Jebać tych fałszywych dzbanów, jebać ich marne aktorstwo Jesteście potrzebni światu jak przycisk "share" na stronach porno To dziurawy kondom jest winny temu, że w ogóle oddychasz Nie dość, że naturę masz dziwki, to przed prawdą chowasz się jak nornica Zabijam w sobie inercję, bo mam już potąd tych kurew Natura dała ci serce po to, bym mógł pochować w nim kulę Smutek po byłych kolegach spłukuję w kiblu Nie chcę oblepiony pijawkami mknąć przez życie (oh) Naszą znajomość dziś traktuję jak wygłup Bo przejechałem się na nich jakby mnie nieśli w lektyce (ah) Szczerze ci życzę, dziewczyno, faceta na złe i na dobre Szczerze ci życzę, chłopaku, kobiety silnej i mądrej Nie jestem chłopcem do bicia i bawi mnie fakt, że mną gardzisz Wielu już nie ma tu dzisiaj, bo jak mleczaki odpadli To o tych, co kasę ci liczą jak Mammon Cokolwiek dasz im, jest zawsze za mało To o tych, co patrzą ci w oczy i kłamią Nie traktuj mojej dobroci jak słabość To o tych, co kasę ci liczą jak Mammon (oh) Cokolwiek dasz im, to jest zawsze za mało (oh) To o tych, co ci patrzą w oczy i kłamią (oh) Nigdy nie traktuj mej dobroci jak słabość (oh) Sam jestem dla siebie dzisiaj najgorszym na świecie wrogiem Wczorajszych kolegów mijam jak dymiące wraki na poligonie Snajper na oślep nie strzela, celuję ci w mostek ty gnido By kurwy osrały się teraz, gdybym ich zaczął wymieniać z imion Popatrz w monitor i uwierz, spójrz w moje oczy na prawdę Jak myślisz, że o tobie mówię, to prawdopodobnie masz rację Kłamcami gardzę i wiedz, że farmazoniarzy nie słucham Ich rady są bezużyteczne bardziej niż kutas eunucha Mam kurwa uraz, tak więc gardzę dziś tym Na ludziach w chuj się zawiodłem, mimo że mieli dyspensę (oh) Czuję się jakbym grał w Sniper Elite W zwolnionym tempie kula dziurawi twe przegniłe serce (blah) Uważaj gdzie chodzisz na boso, bo w trawie pełno jest węży Niejeden z tych, których masz obok, czeka by z ręki wyrwać ci resztki Jebać was sępy, padalce, ty jebana ludzka padlino Pluję tak mocno ci w twarz, że ślina przeleci na wylot (pfu) To o tych, co kasę ci liczą jak Mammon Cokolwiek dasz im, jest zawsze za mało To o tych, co patrzą ci w oczy i kłamią Nie traktuj mojej dobroci jak słabość To o tych, co kasę ci liczą jak Mammon (oh) Cokolwiek dasz im, to jest zawsze za mało (oh) To o tych, co ci patrzą w oczy i kłamią (oh) Nigdy nie traktuj mej dobroci jak słabość (oh)