Ściągam tańcem deszczu z nieba grad satelit Mój chory flow wbija się w twoją czaszkę jak indiański tomahawk Na twarzach wojenne barwy, ja kolekcjonuję skalpy tak jakbym był Komanczem Znaki dymne puszczamy dzisiaj to ścierwo do nieba Jeszcze bijące serce wysoko jak indiański kapłan składający hołd bogom Mam na ciele wycięte słowa ich przepowiedni Znam prastare klątwy Indian, mów mi Graham Masterton A my ściągamy skalp z powierzchni całych twoich pleców Tu gdzie kominy fabryk rosną jak grzyby po deszczu A woda z kranu w szklance smakuje rdzą Stres jest wszechobecny niczym sadza w powietrzu A ja w drodze po swoje wspinam się na górę zwłok Wujek Słoń wśród bladych twarzy niczym ściany bloków Wielki Brat patrzy na nas milionami szklanych oczu Mój głos zrywa dachy z domów, to generał armii orków Nie jesteś w stanie mnie zabić, tak jak wiary w starych bogów W ręku wojenny topór niosę, nie chcę żyć na klęczkach Nie słucham chujowych rapsów i tego, co rząd zapewnia Wokół jebana pandemia, osiedlowa preria Szkieły patrolują wszystkie dzielnice jak Wehrmacht Tu musisz zapieprzać, o swoje bić niczym Kliczko By nie skończyć tak jak generał Custer pod Little Bighorn Chcę na chillu liczyć kwit ziom i osiągnąć spokój ducha Nim zostawię po sobie karton płyt i odór trupa Ta skurwiała korona równo beszta nas wszystkich Odwołane pogrzeby, śluby, koncerty, bar micwy Nadal ambicji mi nie brak, więc mam na bani masę spraw Jestem wciąż dla pasożytów ATM, AFK Moją gadkę sprawdź, niezmiennie bezczelnie se lecę Przy moich buffach te moby ściemniają, że są NPC Życie to RPG, FPS, na PVP wbijam expa Mam takie kryty, że bossom ponownie mina dziś zrzedła Ups!... Zrobiłem to znów jak Britney Spears Przybył zbir, łysy ryj ponownie zniszczyć bit Wejdź do gry M.E.A.T, mam zabójczy instynkt w krwi C'est la vie, skurwiele lądują six feet deep Ups!... Zrobiłem to znów jak Britney Spears Przybył zbir, łysy ryj ponownie zniszczyć bit Wejdź do gry M.E.A.T, mam zabójczy instynkt w krwi C'est la vie, skurwiele lądują six feet deep To dla osiedlowych plemion, jak mój człowiek Paluch Szaman W paru zdaniach łaków zjadam, więc ubera zamów zaraz Staty mam jak Abdul-Jabbar, przybyłem by napluć w twarz wam Mógłbym pierdolić, że cię lubię, ale na chuj kłamać? Z wieży Sarumana wciąż patrzę jak miasto tętni Zostawiam ci na psychice rysę, jak na karoserii Chcesz wolności dla złodziei? No to mordo masz ich tutaj Bo najwięksi z nich na Wiejskiej się bujają w garniturach Karny kutas wbijam non stop tej całej bandzie Czuję wstręt do polityków, tak wielki jak Aleksander Mieszkam tu, gdzie abecadłem dla tych dzieciaków jest ACAB A na szacunek do władzy każdy lache kładzie Gadają, że mam najebane albo kiepsko z głową Mój tryb myślenia mógłby namalować Jackson Pollock Życie jest wieczną wojną, niech więc biją bębny Na salony wbija OP, nie jebany Leeroy Jenkins Ups!... Zrobiłem to znów jak Britney Spears Przybył zbir, łysy ryj ponownie zniszczyć bit Wejdź do gry M.E.A.T, mam zabójczy instynkt w krwi C'est la vie, skurwiele lądują six feet deep Ups!... Zrobiłem to znów jak Britney Spears Przybył zbir, łysy ryj ponownie zniszczyć bit Wejdź do gry M.E.A.T, mam zabójczy instynkt w krwi C'est la vie, skurwiele lądują six feet deep Zrobiłem to znów Zrobiłem to znów Zrobiłem to znów Czerwony Rum, siekiera prosto w twój mózg Zrobiłem to znów Zrobiłem to znów Zrobiłem to znów Zrobiłem to znów Zrobiłem to znów Czerwony Rum, siekiera prosto w twój mózg