Jeżeli jeszcze kiedyś pojedziesz tam ze mną,
To mogę już dzisiaj obiecać ci jedno:
Ten pokój pobielony z widokiem na sady,
Wino z dzikiej róży u dziadków gospodarzy.

Wino z dzikiej róży dziadek wyjmie z szafy,
Na stole z jesionu przed nami postawi.
Wino z dzikiej róży, w grube szkła rozlane,
Zaplecie nam dłonie, gdy zmierzch w oknie stanie.

W piekarni zjemy ciepłe, chrupiące bułeczki,
W wiklinach nad rzeką zarzucimy wędki,
A jeśli się zachmurzy i z nieba deszcz lunie,
Wezmę cię na ręce, przeniosę przez kałuże.

Wino z dzikiej róży dziadek wyjmie z szafy,
Na stole z jesionu przed nami postawi.
Wino z dzikiej róży, w grube szkła rozlane,
Zaplecie nam dłonie, gdy zmierzch w oknie stanie.

[3x:]
Sia la la la la, sia la la la li.
Zaplecie nam dłonie, gdy zmierzch w oknie stanie.