Jeszcze jesteś przy mnie kiedy oczy zamknę 
i dla ciebie bym przepłynął Ren i Niemen 
ale ręka moja chwyta już za klamkę 
i kapelusz mam na głowie, skąd, sam nie wiem 

Jeszcze widzę ciebie całą w słonecznikach 
ale w oczach mam wilgotną jakąś chmurkę 
i tak czuję, że to pęka, że ucieka to i znika 
że to biegnie raczej z górki niż pod górkę 

To coś, to coś, to coś, to tak niewiele 
ten mały ogień, ten blask 
to coś, to coś 
co wtorek zmienia nam w niedzielę 
to coś, co łączyło nas 

Jednak twierdzą doświadczeni podróżnicy 
że, wbrew plotkom, siódme niebo wciąż otwarte 
więc nie odchodź z podwarszawskiej tej ulicy 
tylko postaw jeszcze raz na jedną kartę 

Siwa Wisła niech zanuci znów do snu ci 
a ja rano znów ci kupię z kremem rurki 
i poczuję, że to przyjdzie, że to frunie, że to wróci 
i potoczy się pod górkę a nie z górki 

To coś, to coś, to coś, to tak niewiele 
ten mały ogień, ten blask 
to coś, to coś 
co wtorek zmienia nam w niedzielę 
to coś, co połączy nas