Miasto mokrą jezdnią niebezpiecznie lśni Jesień w mieście to niedobrze brzmi Dywan mokrych liści gnije wokół drzew Jeszcze chwila i spadnie pierwszy śnieg Biel przykryje czerń i schowa ulic brud Z nocą przegra dzień, z wodą wygra lód Na spacerze znów mi przemarznie but Rano w aucie przy butach chłód Wokół świąteczny czad i noworoczny maks Pies się przestraszy huku A ja przez jakiś czas będę się mylił w dacie Robił czeski błąd nim kolejną cyfrę czas zabierze stąd Na białym stole w słońcu powyżej chmur Stanę na stoku wodząc wzrokiem w dół Będę przecinał puch wysokich gór Poczuję wolność prawdziwą znów Narty pode mną robią szzzz Najlepsze słońce zimą Tak właśnie w górach mijają dni Najlepsze słońce zimą Mroźne powietrze zapiera dech Serce pompuje szybciej krew Najlepsze słońce zimą Najlepsze słońce zimą {Zwrotka 3] Dziewczyny w słońcu śmieją się Chłopaki śniegiem rzucają w nie Po grzane wino czeka kolejka W knajpie na stoku nie ma już miejsca Narciarskie buty stukają w dechy Snowboardy stoją jak grube sztachety Idę do baru, kupię coś Wam Nie wiem czy wszystko dźwignę tu sam Głośnik na śniegu przewala bas Opowiadane wrażenia z tras Kibicujemy wariata na rampach Słońce opala jak w solarium lampa Robimy sobie nawzajem foty Dokoła nas ośnieżone stoki Zaraz zjedziemy wszyscy w dół Jeszcze nie raz spotkamy się tu Narty pode mną robią szzzz Najlepsze słońce zimą Tak właśnie w górach mijają dni Najlepsze słońce zimą Mroźne powietrze zapiera dech Serce pompuje szybciej krew Najlepsze słońce zimą Najlepsze słońce zimą Narty pode mną robią szzzz Najlepsze słońce zimą Tak właśnie w górach mijają dni Najlepsze słońce zimą Mroźne powietrze zapiera dech Serce pompuje szybciej krew Najlepsze słońce zimą Najlepsze słońce zimą