Nie ma już przyjaźni, walę w mordę szkłem Jak sommelier, podjeżdżam do burdelu Rolls-Roycem Nudzi mnie muzyka, 100 000 orfelen Blood In Blood Out — jestem jak Provident Cały zestaw świeżych dziwek co weekend Rozpierdalam całe suite, po czym zmieniam hotele Jestem w całkiem innej lidze, chuja kładę, kto coś chce Nawet się już nie podzielę z tymi bestiami powietrzem Ej, dominacji inny wymiar, ty grasz z świnią w bilard I wyglądasz jak teksański seryjny killer Noszę nowe złote AP, takie z Open Casem Twój idol to jest gejem, wygląda jak John Wayne Gacy Jacy to konkurenci? Błagam, on co wers powtarza I brzmi jak czeski polityk, jak po angielsku gada Zakompleksiony za granicą by truskawki zbierał A ten krasnal ogrodowy to arabski pedał Nie ma podlotu, ja w tym roku zrobię dużo więcej Dwumetrowi ochroniarze z Legii Cudzoziemskiej Raperzy kupują białe flagi, ja siedzę w Paryżu W Raffles i otwieram kurwom drzwi w butach, cały nagi Pierwszy kamagra rider, każę jej ssać na live Może w Dubaju byłaś kimś, tu jesteś Gastarbeiter Jaki sponsoring? Ja rzucam całe pliki w nią Że ma czarno pod oczami, tak jak Mickey Mouse Nie ma już przyjaźni, walę w mordę szkłem Jak sommelier, podjeżdżam do burdelu Rolls-Roycem Nudzi mnie muzyka, 100 000 orfelen Blood In Blood Out — jestem jak Provident Cały zestaw świeżych dziwek co weekend Rozpierdalam całe suite, po czym zmieniam hotele Jestem w całkiem innej lidze, chuja kładę, kto coś chce Nawet się już nie podzielę z tymi bestiami powietrzem Nie ma drugiego, co tak linie składa Ty to tylko w kiblu kartą, jak coś kruszysz, możesz swą opinię dawać Bo nie masz jaj, jak skastrowany żubr I cały dzień przewozisz jakiś materiał jak bóbr Oni pracują dla kogoś, a ja nie robię nic I biorę tylko 10% ofert, wolę pić Niż słuchać jakieś nowe rymy tam gdzieś z Bogatyni Gdzie krzyczą z podnoszonym palcem, jak wychowawczyni Moja bitch nie ma wyrazu twarzy od botoksu To człowiek z wosku, nie zgadniesz nigdy koloru włosów Ja byłem aspołeczny już odkąd pamiętam liczyć Twój styl ubioru nie jest słaby — on jest wręcz tragiczny Jaki przekaz masz mi dać pieniądze Żebym już nie musiał na nich patrzeć? Będziesz musiał brać psychiatrę Bo prawda zniszczy ci życie jak dziwka z dyskoteki Za 100 godzin ruchania jej kupiłem trzy torebki Nie ma już przyjaźni, walę w mordę szkłem Jak sommelier, podjeżdżam do burdelu Rolls-Roycem Nudzi mnie muzyka, 100 000 orfelen Blood In Blood Out — jestem jak Provident Cały zestaw świeżych dziwek co weekend Rozpierdalam całe suite, po czym zmieniam hotele Jestem w całkiem innej lidze, chuja kładę, kto coś chce Nawet się już nie podzielę z tymi bestiami powietrzem