Mówiłem że nic personalnego, ale biznes mam dlatego Że się trzymam ludzi słownych, na ulicy czasem ciężko To nie Switch, nie gra Nintendo, żaden cheat code ma King Sento Chciałbym uważać z tekstami bo zrobię prawdziwe Charlie Hebdo Rozciągnę tych leszczy jak żaby i tworzę tu trap dla dekady Pistolet już leży w Ferrari, ja gonię tych młodych, ja chcę dla zasady Musieliśmy przejść przez Miejską Jungle Przez same nazwisko lub kolor skóry, zrobiliśmy największą rundę Powiedz mi gdzie ci kumple? Powiedz mi gdzie ci ludzie? Kto nam coś dał? Kto chciał pomóc? Powiedz mi przez sekundę Z plecami do ściany, prostuję swój kręgosłup Jak byłem mały, wlewałem tu wodę do Kellogg'sów Nie ma to zabrzmieć dramatycznie Ale czasy były dziwne Choć wyjazdy spontaniczne Pomogły wzmacniać mi tą wizję Że będę żył z muzyki, a nie z brudnych rąk Wykupiłem Louis Vuitton, teraz czas na drugi dom Czarne chmury drapią dachy szarych bloków A pod oknem leży półmetrowy śnieg Wychowany na dzielnicy swoich przodków W zimnej dłoni, zimny półlitrowy Jack Ciągle te marzenie o sukcesie w głowie mam Czy się kiedykolwiek one spełnią, nie wiem sam Ryzykując czas i zdrowie, betonowe plotki Muszę w końcu wygrać, bracie nie ma innej opcji