Wychowawcze błędy, każde dziecko kocha Nie dałem wędki, wprost głęboka woda Jaja pełne spermy, wcale mi nie szkoda Mam też i kobiety, będę produkować Latynoski lover, wielki reproduktor Herem ma pod domem, sado-maso studio Nie jeden potomek, życie brał na próżno Bo tata jak pojeb, rozmnażał się z kurwą Wspomnienie mnie bolą, muszę mieć je wokół Dzieci ziemi solą, dają mi ten spokój Tylko one sobą, iskrę widzę w oku Każde to mój honor, nie uczę pierwszych kroków Czasem mnie odwiedzą niektórzy dorośli Zaskakują wiedzą, czasem dadzą forsy Życie za miedzą własnej latorośli Tylko własne dzieci, tyle w nich radości Trop de questions que le monde estompe Plus rien ne m'étonne fils, alors je met la pression Je pourrais jamais vivre sans toi, à chaque jours suffit sa paye W nocy gdy księżyc jest w pełni I nad biała kartką świeci Myśli przez cały czas są dziećmi Rodzą się w bólu pierwsze kroki na gwoździach Niektóre czują w sobie moc, cicha woda Kieruje moich synów i ich ustawiam wśród rymów w każdym zdaniu, sylaby kuzynów W jeżyku dziadka, tworze ich tożsamość Gdy w końcu dorośniesz, możesz iść, dobranoc W wieku lat 9 brak mu 7 żeby wiedział jak tu biec, chłopaku 10 ma to jest już jak tu chcieć do rapu wychować, na traku, dyktować, big bogacz Twój stwór nie ma tyle stylu jak mój syn, popacz Rośnie z każdym snerem Trzeba zaznaczyć teren, układać słowa jak dechy drewniane w Praktikerze Każdy wers to mon fils, więc despacio Powoli na świat wychodzi w wieku lat szesnastu