Zima w Koszalinie Stałam jak ten słup na zimie Zapomniałeś o paszporcie I go szukałeś w mym dekolcie Kochałam nieprzytomnie I nigdy nie łykałam tylu łez Mmm, łez Lato w Katowicach Widziałeś po mych licach Że ja cała już w nerwicach Słysząc pusty potok słów A ty swoje fafarafa Dziś nasza grająca szafa kończy grę Mmm, grę Żywiłeś przekonanie, że bez ciebie się skicham A ja z tych cytryn lemoniadę mam I śpiewam tak! Jodelei jodelei Jodelei jodelei Jodelei jodelei Jodelei jodelei Jodelei jodelei jodelei jodelei jodelei jodelei Jodelei jodelei jodelei jodelei Jodelei jodelei Jodelei jodelei Jodelei jodelei Jodelei jodelei Jodelei jodelei jodelei jodelei jodelei jodelei Jodelei jodelei jodelei jodelei Warszawska starówka Tu się lała księżycówka A ty znowu ślesz całusa Dziś mnie to nie rusza Ach, nie trzeba być Einsteinem By wiedzieć, że nie ufam tobie już Oj nie Już dawno jest po ptakach A tych pląsów czuję brak Gdzie są moi przyjaciele? Gdzie mój Uber, gdzie ten szlak? Bóg mi daje i zabiera Gdy wszystko jest nie tak Sama śpiewam pod prysznicem To, co w duszy mojej gra Jodelei jodelei Jodelei jodelei Jodelei jodelei Jodelei jodelei Jodelei jodelei jodelei jodelei jodelei jodelei Jodelei jodelei jodelei jodelei Jodelei jodelei Jodelei jodelei Jodelei jodelei Jodelei jodelei Jodelei jodelei jodelei jodelei jodelei jodelei Jodelei jodelei jodelei jodelei Jak płacząca wierzba opadałam z sił Ty salwowałeś się szklaneczką Więc puść mi strzałkę, jak będziesz serce miał Otarłam każdą łzę i tak śpiewam noc i dzień! Jodelei jodelei Jodelei jodelei Jodelei jodelei Jodelei jodelei Jodelei jodelei jodelei jodelei jodelei jodelei Jodelei jodelei jodelei jodelei Jodelei jodelei Jodelei jodelei Jodelei jodelei Jodelei jodelei Jodelei jodelei jodelei jodelei jodelei jodelei Jodelei jodelei jodelei jodelei