to ja narodzony z gry lędźwi i owoc rozkoszy w balsamach i pudrach różowe białko narodu w czczym uniesieniu macham rączyną ku niebu i ku radości to ja zatrzymane w pół drogi pragnienia szaleństwo to ja wymuszony chwilową huśtawką nastrojów przedmiot ludzkich pragnień i dążeń i słusznych decyzji i słusznych błędów to ja wasza przyszłość życie i cud i potęga to ja niedorosły mały nikczemnik lecz człowiek bezsilny zależny od chorób i głodu od rządów i bogów i od litości to ja darowany przez błąd lub przypadek złodziej to ja wylękniony zły zastraszony włóczęga to ja wypieszczony i wymuskany polityk wyznawca to ja mały człowiek tak stoją i patrzą na mnie ci ludzie dumni ludzie że ja to ich ziarno pociecha i szczenię i szczenię to dziecię w ich skórze pełnia nadziei i żądza i władza która dosięga to ja uniesiony w obcych ramionach ku niebu macham rączyną z przegranej pozycji bękarta ogólnej histerii poczęć i bytów daję swój dowód i szczam w pieluchę