Wbite w płuca pale zielone i piasek ślepnie od stóp rozbity Oddycha miasto blaszanym powietrzem i bielą sukienek od życia odcina Fryzjer zmęczony pośpiechem strzyżenia kelnerka bezwładnie opada na klęczki i mewy krzyczące o wodzie niczyjej w morzu miłości dziób zatapiają Przechodzą miesiące kolorem tęczy barwią usta płomieniem z jedwabiu Z rozsądkiem rozmyte wczorajsze nadzieje dziś z piasku zamkami przez wodę zabrane Tańczące miłostki pustym porankiem słońce wchłaniają ciszą się szpecąc I róże leżące bladością świata porzucą łabędzie biletów szukając