Bełkocze czcionek pomieszaniem Wgnieciony w kubeł śmieci papier - - cóż papier wart, skoro w nim zdania Wszystkie, jak kaszkiet mój, na bakier? Dusi papieros, gdy nad ranem Spod pierzyn budzi się ulica, A ja po nocy nieprzespanej Raz jeszcze błądzę po stronicach. Szukając słów, które uleczą I którym wierzyć będzie prościej, Krtań modlitwami znów kalecząc, Szepcze słuchawka o miłości. Rozrywasz [?] neonówki, Podziurawione palto nieba, A ja zamieniam na przysłówki Krakowski bruk i kromkę chleba. Kalendarz dni ukradkiem stroi W wykrochmalone słów koronki, A mnie w kalekie rym zbroi Kaleki czas naszej rozłąki. Szukając słów, które uleczą I którym wierzyć będzie prościej, Krtań modlitwami znów kalecząc, Szepcze słuchawka o miłości. Szukając słów, które uleczą I którym wierzyć będzie prościej, Krtań modlitwami znów kalecząc, Szepcze słuchawka o miłości, Szepcze słuchawka o miłości.