W kwiatach, co wiosną bielą drzewa, I w zachwyceniu światem tkwię. Aniele złości, nie popchnij mnie W pięści, co aż do kości zdarte. W Poznaniu, co nad rzeką Wartą, I nad Pilicą w Białobrzegach. W pachnącej rumiankami trawie, W szaro-pochmurnych oczach jej. Aniele, stróżu podłości mej, Już nie kuś tym, co zakazane. W Przemyślu, co nad rzeką Sanem, Nad rzeką Odrą we Wrocławiu. Aż z którąś jutrzenką niedzielną Zdumiony Anioł Stróż się dowie, Że życie chorobą śmiertelną, Tak prawie śmiertelną jak człowiek., W lodowo mroźnych słów kufajce, W bezsile wypłakaną łzą. Aniele Stróżu, nienawiść mą Nie pozwól wytłumaczyć wiarą. W Łomży, co jest nad rzeką Narew, I w Nowym Sączu nad Dunajcem. Nim neonówek gwiazdy błysną, Nim oczy się nacieszą dniem, Aniele zemsty, nie prowadź mnie Drogą, co poprowadzi w ciemność. W Ostrowcu nad rzeką Kamienną, W Warszawie, co nad rzeką Wisłą. Aż z którąś jutrzenką niedzielną Zdumiony Anioł Stróż się dowie, Że życie chorobą śmiertelną, Tak prawie śmiertelną jak człowiek. W harmidrze dnia i w nocnej ciszy, I w zapatrzeniu w radość twą, Aniele gniewu, nie stój za mną W wychudłych twarzach głodnych dzieci. W Drezdenku, co jest nad Notecią, Nad rzeką Prosną za Kaliszem. Aż z którąś jutrzenką niedzielną Zdumiony Anioł Stróż się dowie, Że życie chorobą śmiertelną, Tak prawie śmiertelną jak człowiek.