[Do kolan rzuci nam się Wisła, Podmują bose stopy fale, Gdy noc zapali gwiezdną galę I w twych ramionach znajdę przystań.] Pojadę z tobą na kraj świata, Gdy mi obiecasz, że w sobotę, Sobotę, która końcem lata, Będziemy tutaj już z powrotem. W Meksyku mezcal i tequilla, W Indiach tygrysy i brylanty, No i czekanie na tę chwilę, Gdy wreszcie wróci się na Planty. Do kolan rzuci nam się Wisła, Podmują bose stopy fale, Gdy noc zapali gwiezdną galę I w twych ramionach znajdę przystań. Oczy twe - fruną gołębie i budzą Rynek; Oczy twe - dwie herbaty i chłopak z dziewczyną; Oczy twe - za ostatni grosz kolczyk z turkusem; Oczy twe - nasze wyprawy w świat autobusem 106. Po drodze wielbłąd i pustyni, Dwie metropolie, trzy stolice - - a gdy szczęśliwie podróż minie, Zjemy szarlotkę w Sukiennicach. Pojadę z tobą na kraj świata, Gdy mi obiecasz, że w sobotę, Sobotę, która końcem lata, Będziemy tutaj znów z powrotem. Do kolan rzuci nam się Wisła, Podmują bose stopy fale, Gdy noc zapali gwiezdną galę I w twych ramionach znajdę przystań. Oczy twe - fruną gołębie i budzą Rynek; Oczy twe - dwie herbaty i chłopak z dziewczyną; Oczy twe - za ostatni grosz kolczyk z turkusem; Oczy twe - nasze wyprawy w świat autobusem 106.