Zbudowałem to osiedle… Wers za wersem... Jak cegła po cegle… Nie ma miejsca jak dom… ref. Nie ma miejsca jak dom Nie ma miejsca jak dom Choć naprawdę jest tu ciężko Nic nie przyszło lekką ręką Dedykuję wszystkim sercom co są stąd To mój hołd… 1. Stopy moich dzieci znają ten szary chodnik Ma swoją historię - był kiedyś miejscem zbrodni Żadne San Francisco, to polski film synku Stąd nie ma ucieczki po dachach budynków Nie ma dziedziców fortuny, wszyscy mają ten sam przydział Fart jest przezroczysty, rzadko ktoś go widział Bywa… Dzielnicowy dzwoni domofonem… Halooo? Miałeś nie być jak twój ojciec, ale jesteś - to jest karą Tak jak obiecałem już nie piję mamo Bo wątroba nie jest wyłożona stalą (Byku daj bucha) Gadka jest sucha Ale można się utopić od krwi w obitych płucach Pięści szybsze są niż myśli, za swoimi murem Młody orient, ojcowie pilnują córek Za tę nitkę to nie ciągnij, skoro nie wiesz co rozprujesz Góra często jest tu dołem, przyjąć cios też trzeba umieć 2. W szkole matma była prosta - 3 opcje są grane Mnożenie, dzielenie... I wydawanie Prawda jest kobietą, na golasa synku kłamie Znów możesz nie mieć racji, chociaż masz swoje zdanie Kot PESELEM stary, ale zna nowe sztuczki Mrok jest krótki, noc... Coś spadło z ciężarówki Dziecko krzyczy w sklepie TATA KUP MI Na klaterze ciemnia, sąsiad zajumał żarówki Dziwne okazy z osiedla, chodzenie na rękach W furze wybita szyba, zwinięta torebka Gra nie może być za “mientka” - tak wychował cię twój stary Prosto w twarz dostajesz, lepiej zdejmij okulary Saga o ziomkach, podwórko, ulica Na limo mrożonka, łuk brwiowy do zszycia Z czego jesteś ulepiony czas pokaże - gasząc pety Wiesz do rzeczy - życie boli, jest jak kop w bebechy 3. Tulipan, butelki szyjka i żonobijka Starszyzna, hierarchia, dres i marynarka W samarkach towar droższy i ten tani Kanapkę z hajsu tuli zły samarytanin Nad drzwiami wisi Jezus, przybity, na krzyżu Żaden na pokaz w dekolcie dziadowski biżut Zwierzyniec, miejska fauna, kwit w grubym pliku Niejeden z nas dziś to dobrze ubrany dzikus My w uderzeniu, my wiecznie młodzi Masz kogo kochać to czas ci tu nie grozi Jest tylko jeden pan Bóg i słabość do hazardu Tak kipi miejska zupa w tym osiedlowym garnku Masz dwie prawe ręce, nawet jak jesteś mańkutem Nie chcesz czegoś stracić - lepiej przypnij to łańcuchem To co pachnie szmalem cuchnie także mamrem Domem paru kumpli cmentarz, znów zakładam czarne