Ta-ta-ta, ta-ta-ta Pojazd na Tedego trwa Ra-ta-ta, ta-ta-ta Stara kurwa straci hajs Ta-ta-ta, ta-ta-ta Riczi starą kurwę gna Ra-ta-ta, ta-ta-ta Skończyłem z tą kurwą, ha! Jak już wiesz, Pede, wszystkie Ryśki to dobre chłopaki A Jacki w polskim rapie raczej same słabiaki Czym różnisz się od Mezo? Niczym! Tak mi przykro Każdy jeden taki Jacek jest skończoną pizdą I żebyś mi nie wytknął, że to ja z nim nagrałem Powiem, to był taki czas, gdy mu rękę podawałeś Różnica jest taka, Tedunio, zaznaczam Że ty z Mezo nagrasz na bank w dzisiejszych czasach Co dwóch Jacków, to nie jeden, Jacek i Placek pojebie Nie pomoże samplowany Marek, Wacek, nawet Niemen Nie pomoże Sośnicka, zresztą takiej kobiety Jak piękna Zdzisława nigdy nie znajdzie kretyn Ja nie pierwszy lepszy Leszek, z dissem się nie spieszę Dziś na konkrecie diss za dissem, ziom jedziesz Ziom za ziomem, nucę ten refren jak swój Bo mam za sobą ziomków, a ty sam w deszczu stój To cwany chuj, dziś napluję ci w kaszę I w twarz przy okazji, a ty na głos zapłaczesz Ta-ta-ta, ta-ta-ta Pojazd na Tedego trwa Ra-ta-ta, ta-ta-ta Stara kurwa straci hajs Ta-ta-ta, ta-ta-ta Riczi starą kurwę gna Ra-ta-ta, ta-ta-ta Skończyłem z tą kurwą, ha! Tak, wszyscy łącznie z tobą czekali na to kiedy i jak odpowiem Zajęło ci tydzień, żeby odpowiedzieć na tych parę słów prawdy z mojej strony Więc jeżeli musiałem czekać aż tydzień na twój zbiór piosenek Ty chujowy śpiewaku, ja też dałem sobie tydzień na odpowiedź (ta) Niezła strategia – wrzucić diss w weekend Gdzie ludzie mojego pokroju pracują grając koncerty Bo w odróżnieniu od ciebie ja nie muszę ich odwoływać Twój pech jednak polega na tym Że to był akurat jedyny wolny od pracy weekend jaki miałem w tym roku Więc wszedłem na komin elektrociepłowni i strzeliłem ci w łeb Zamiast zajmować się bardziej pożytecznymi rzeczami Zostałem zmuszony odpowiedzieć takiemu pajacowi jak ty Więc Tede – gleba i ani słowa więcej Przymykałem oko na twoje komercyjne słabostki, wilczy apetyt na pieniążki Lecz teraz koniec z pobłażaniem, nie będzie taryfy ulgowej W zeszłym roku rzuciłem się raczej na słabiaka Za to w tym roku opierdoliłem jak burą sukę samozwańczego króla Który stoi teraz nagi, bo narobił za duże lachy, ha A za twojego pecha zajrzę do flachy I rozpoczynam grubą imprę, o której możesz tylko pomarzyć Musiałeś się zainspirować moim kawałkiem Żeby w ogóle zaistnieć w tym beefie Lecz to nie czasy RRX, wtedy miałeś grubą imprę z Krzysiem A z Rysiem możesz tylko ze złości kwiczeć Co do skitu z filmu, odwołałem się do tego samego klasyka Bo niestety, taki ktoś jak ty Nie może mieć alter ego w polskiej kinematografii I tu kolejny peszek, nie wiedziałeś, że kij ma dwa końce? Więc sam skit już cię niszczy, posłuchaj jak śpiewasz do szafy prezesa A to oświadczenie napisał mi mój papuga Który stwierdził, że puszczasz zwykłe dziennikarskie kaczki A ja sam mogłem wrzucić to w sieć o wiele szybciej Ale jak to się mówi – moja płyta, moje urodziny Nasza EP-ka – na urodziny Decksa Więc wszystkiego najlepszego Decks Los takich jak ty z reguły bywa krótki Powinieneś pod uwagę wziąć karierę prostytutki Obrażę cię nie raz, bo na to zasługujesz Ty kurwo, farmazonie robiony miękkim chujem