To nie tani flex tylko ciężka kasa Bo ciężka praca sprawia, że dobrze zarabiasz Wydaję w RPS - święte litery trzy Kiedy odnosisz sukces, chcą cię wypierdolić z gry Nowe brzmienie, studio, nowy dom i nowe auto Skurwysyny słone w gębie mają bardzo kwaśne jabłko Ja idę twardo po swoje z bezczelną gadką Bo z kabiny nie wychodzę, za to muza leci w miasto Mieszam to ciasto, słowa kleją się jak trzeba To nie słowotok po mące, chociaż w słowach nie przebieram Bloki chłoną temat jak ludzie w żarciu chemię Zamówią w przedsprzedaży, zdalnie, jebać pandemię Szacunek masz ode mnie, jeśli wspierasz projekt Ja z rana mała czarna w filiżance, tak to robię Twój komentarz nie zatrzyma potoku płynącej kasy Twoje słowa bezrobociem, moje to zakład pracy Nadal żyję z rapu, nie z utrwalania twarzy A ty wciąż bardzo słony, nie przestają mnie kojarzyć Twój komentarz nie zatrzyma potoku płynącej kasy Twoje słowa bezrobociem, moje to zakład pracy Nadal żyję z rapu, nie z utrwalania twarzy A ty wciąż bardzo słony, nie przestają mnie kojarzyć Tchórz pociśnie ci w sieci a w realu "Siemasz, jak leci?" Ja nie zrozumiem takich śmieci, face to face już niewiele skleci Bo niby dorośli, a jak dzieci, potem strach niejednego obleci Cohones odróżnia facetów od chłopców, więc uznam twój milczący sprzeciw Sam opanuję ten chaos i nieważne co by się działo Jadę twardo z tym, huk jak dynamit, gwarantuję ci tę wygraną dziś Wcześnie rano a już wjeżdżam w bit z takim sztosem, że tym kurwom wstyd To bestialski styl, to zdziczały Rich, żaden fałsz czy kicz, to uliczny syf Lewy hak punch jak Panzerfaust, kiedyś miałem nawet z diabłem pakt Zlot czarownic, nawet harem bab, mówił przy tym "Piękna chwilo trwaj!" Nie zabrakło jaj, kiedy palił mosty, gdy przeginał z chlaniem i wciągał staff Nie zabrakło mord, kiedy był choć gram, więc tym bardziej homie nie zabrakło szmat Twój komentarz nie zatrzyma potoku płynącej kasy Twoje słowa bezrobociem, moje to zakład pracy Nadal żyję z rapu, nie z utrwalania twarzy A ty wciąż bardzo słony, nie przestają mnie kojarzyć Twój komentarz nie zatrzyma potoku płynącej kasy Twoje słowa bezrobociem, moje to zakład pracy Nadal żyję z rapu, nie z utrwalania twarzy A ty wciąż bardzo słony, nie przestają mnie kojarzyć