Tu na razie jest ściernisko i nie będzie San Francisco, dziwko I o tym robimy hip-hop, bo jesteśmy koło tego syfu blisko Tracimy bliskich, karcimy dziwki, spalamy fifki i to wszystko Ciężko odmulić piździsko, odebrać awizo, zajechać mamie kwiatki zanim dać je na grób tak jak babci Iść do pracy, płacić podatki, zamiast gonić skuna i męczyć się z ćpunami oraz psami, kurwa Tu na razie jest ściernisko i nie będzie Hollywood Czuję głód jak studenci polibudy Życie kurwa nie cud miód, tylko spinki i rozróby Gruby przypał aż po grób, tak leci moje crew Taki żywot synku, nie wyjdziesz stąd bez szwanku Pan Bóg ma wyjebane gdy się budzisz znów na kacu o poranku Wydałeś banknot, w kieszeni bankrut, a głowa pęka na pół i powiedz na chuj Jeśli jest ci smutno, zaklaszcz z nami w ręce swe Myślisz - lepiej będzie jutro, ale nie, ale nie, ale nie Czasem świeci słońce ale zwykle pada deszcz Smutne pierdolenie, pierdolenie, pierdolenie Tu nie będzie Las Vegas ani kasyna Co najwyżej spocona amfetaminista i jego maszyna Znów to smutne pierdolenie, a co mam zrobić skoro cierpię Skoro nie śpię, piszę smutne wersy zamiast latać z niebezpiecznym sprzętem Wyrzucę to z siebie w studio w ten sposób bezpiecznie Kolejny świr na mieście niepotrzebnie, smutne pierdolenie Bo świat nie jest piękny, przez te tłumione emocje ludzie kurwa gubią zęby Tu na razie nie ma nic, jest pobojowisko, klif Po którym kroczysz - śliski tak jak cipsko Tylko się nie wyjeb ryjem, synek, o boisko Nawet jeśli jesteś w gównie po szyję, przeżyjesz Mimo wszystko jak karaluch To jest smutne pierdolenie dla kamratów, czasem Lepiej powiedzieć na głos coś Zamiast tłumić w sobie złość i tonę strachu Chyba nie chcesz skończyć w piachu brachu Dobry ziom ma paranoję, kurwa, powiedz na chuj Boże Jeśli jest ci smutno, zaklaszcz z nami w ręce swe Myślisz - lepiej będzie jutro, ale nie, ale nie, ale nie Czasem świeci słońce ale zwykle pada deszcz Smutne pierdolenie, pierdolenie, pierdolenie