Chciałbym zniknąć Przygnębia mnie ten świat A jednocześnie dobija myśl ze muszę zniknąć Jestem paranolnay Pieprzony kosmita Jeżeli nie masz mojego serca Nie jesteś w mojej skórze Nie jesteś w stanie tego zrozumieć To choroba Wirus Moje zderzenie z ziemią Możesz mi mówić David Coulthard Dlatego żyję dziś Jakby dla mnie miało już nie być kutra Doceniam chwile ci co chociaż raz poczuli śmierci usta Pandemią nazwałbym ze wszyscy patrzą Jakbym im coś ukradł Od zawsze inny, na zawsze winny Za szczerość, odwagę prawdziwy przekaz Najwyżej ktoś spuści mi wpuierd* Lecz nigdy nie będę się tu wozić na czyichś plecach Jak Eldo pakuje plecak pod wieczność Kolejny etap Gdyby nie bity bym latał pod strzechą Musieliby chwać przede mną rexetin aptekę Jestem paranormalny, wypijmy za palmy Pierd** zdrowie jak sukę, co uznaną sztukę Co ma w sobie ogień wciąż zabiera w podróż do wyobraźni Nie mam prawa do łaski Błędy powtarzam od lat I nic nie żałuje, los trzymam za mordę tak długo Dopóki nie odwróci karty Jakby to było, gdybym miła skrzydła Nie musiał oddychać tlenem Mógł opuścić Ziemie Czy odliczać ludziom ich życia I czas jak klepsydra Nie ważne jaka masz wiedzie Nie jesteś w stanie czytać mi w myślach Inaczej trzymając strzelbę lufą do siebie znalazłbyś drogę do czyśćca Nie boje się śmierci Nie boję się życia Paranormalny Pieprzony kosmita Nie boje się śmierci Nie boję się życia Jestem następny Możesz odmierzać Paranormalny Pieprzony kosmita 3, 2,1 znikam! Gdy ląduje, to spojrzenia lecą tam wysoko w górę Niosąc swoje dobra jak smokowi owczą skórę Słowa tak uniwersalne, a człowieku nie rozumiesz Chyba odpalę translator, naucz ecie paru słówek To bliskie spotkania trzeciego stopnia Gdy jebłem o ziemie powstała utopia Pojmali mnie w sidła, związali język Mego umysłu nie splatają więzy Dar prekognicji Dar telepati Wiem kto chujowy, stworzony od kalki Ja wiem kto z rodziny kosmicznej jak hip-hop To nie kapuśniaczek, branżowa dziwko Zdziwko, my to robimy na szybko Skacze w przestrzeń jak Enterprise Ty siedzisz i meczysz te biedne wici Bo nieznany nam dialekt chcesz przekuć na hajs Każdy chce dotknąć, zatrzymać chwile A jak ciągle obcy, się dla nich wysilę Bo to co pozwala mi sie tutaj skitrać, czapka niewidka, nara! Nie boje się śmierci Nie boję się życia Paranormalny Pieprzony kosmita Nie boje się śmierci Nie boję się życia Jestem następny Możesz odmierzać Paranormalny Pieprzony kosmita 3, 2,1 znikam!