Czuję, czuję się, się z tym źle, źle Kocham to miejsce, choć ciągle z niego drwię Mój ojciec przelał krew dla tej ziemi Lecz jak patrzę dookoła, jakoś ciężko mi docenić Czuję, czuję się, się z tym źle, źle Kocham to miejsce, choć ciągle z niego drwię Mój ojciec przelał krew dla tej ziemi Lecz jak patrzę dookoła, jakoś ciężko mi docenić No to masz i patrz, jak obiecana ziemia pije smog Na ulicach miasta zamienia płuca w kibel tłok Badylarzy plac, prawo patrzy nam na blat, brat W każdej sytuacji każdy opłaca tu psa wszak Stan zaufania jest jak smród, wrzód Ścieka po ścianach rzeźbiona w betonie Łódź, mój Kawałek świata, tak po ludzku Gdybym się tutaj nie urodził, świadomie nie wdepnąłbym nigdy w ten gnój tu Stworzył mnie wielki kryzys Upadające fabryki, , biedy, wyzysk Nie ma tu nic, tylko wiatr uderza o szyby Puste witryny, szyby Duch okiem obce nie chciwym I tylko nasze pragnienia by Uciec stąd, na barkach unieść złość Zobaczysz, zrobię to Nawet gdybym miał okupić zdobyty sukces krwią I nie sugeruj mi, że los to tylko qui pro quo Pomyłka czasu, miejsca, ludzi i to tylko błąd Musi być jakieś wyjście W gazecie czytam Dyzmę, myślę, też tak żyć chcę To brzmi logicznie Wielki świat, wielkie możliwości, dość mi Spania jak kundel w budzie przy zgniłej posiadłości (No bo...) Czuję, czuję się, się z tym źle, źle Kocham to miejsce, choć ciągle z niego drwię Mój ojciec przelał krew dla tej ziemi Lecz jak patrzę dookoła, jakoś ciężko mi docenić Czuję, czuję się, się z tym źle, źle Kocham to miejsce, choć ciągle z niego drwię Mój ojciec przelał krew dla tej ziemi Lecz jak patrzę dookoła, jakoś ciężko mi docenić Miasta północny zachód Niewidomy się przestraszy, takie mamy domy z piachu Zadaszenie z blachy, że proszę, Boże, ratuj Zimą piździ, latem żar, jakbym miał słońce na poddaszu Czasem mam wrażenie, że się zgubiłem w próżni Wszystko co widzę wokół - gabinet iluzji Odstrasza od reprodukcji, Łódź, jak ze szpetną siostrą Kochasz, ale wiesz, że jej będzie ciężko wiosną Cały czas się łudzę, patrzę ku górze Czemu świat wymaga, bym działał na przekór dumie Nie odnajduje się, pragnienie bogactw uspokaja Jeszcze się wbiję na prywatny taniec, Loda Halama Moja obiecana, społeczeństwo, obiekt badań Traktują nas, jakbyśmy wszyscy mieli obłęd w baniach Warunki gry, jakby to lekko rzec, są podłe Dla nas, więc czytam Dyzmę i się w cierpliwość uzbrajam (No bo...) Czuję, czuję się, się z tym źle, źle Kocham to miejsce, choć ciągle z niego drwię Mój ojciec przelał krew dla tej ziemi Lecz jak patrzę dookoła, jakoś ciężko mi docenić Czuję, czuję się, się z tym źle, źle Kocham to miejsce, choć ciągle z niego drwię Mój ojciec przelał krew dla tej ziemi Lecz jak patrzę dookoła, jakoś ciężko mi docenić