Niepotrzebna mi woda, żeby zgasić ten towar
niepotrzebny mi ogień, żeby podpalić słowa
nie muszę imponować Tobie by znać swoją wartość
to nie tak, że niezbędny mi dzień by mieć w życiu jasność
nie potrzebuję nocy, żeby mieć czarny styl
nie potrzebuję procy, żeby strzelić Ci w ryj
nie muszę śnić, żeby sny swoje spełniać
nieistotny tu zysk, nie to uwierzytelnia
niepotrzebny mi telewizor, by świat zrozumieć
niepotrzebne mi radio, byś słyszał co mówię
nie muszę pić wódy, żeby być Polakiem
nie muszę być gruby, żeby żyć tłustym rapem
niepotrzebny mi Maybach by się poruszać po świecie
niepotrzebna mi ganja by na Bałutach odlecieć
nie muszę mieć weny, by czuć w sercu natchnienie
tak jak zbędna mi scena by dać w miejscu tym brzmienie
nie trzeba podejrzeń mi by nie ufać znów
niepotrzebny mi kredyt, aby spłacić dług
bracie zbędny bunt, to nie gniew piszę zwrotki
niepotrzebny mi nóż, byś mówił na mnie