Oceniany przez pryzmat gestów wobec otoczenia Myślisz że prawda jest na wierzchu W czarnych wspomnieniach nie ma miejsca dla koleżków Jesteś sam ze swym sumieniem W lustrze odbicie w twarz się śmieje A to czemu? To nie kwestia systemu który uwypukla grzechy Zasady życia, ulatują jak monety Rośnie na nie apetyt a ja sam ze sobą w niezgodzie... ...oceniany przez pryzmat gestów wobec otoczenia... ...ile nienawiści tylko popatrz... ...sens nie w gotówce... ...pierdolony zwykły gorzki świat... ...oceniany przez pryzmat gestów wobec otoczenia... ...ile nienawiści tylko popatrz... ...sens nie w gotówce... ...pierdolony zwykły gorzki świat... 0:29, latarni blask rozjaśnia drogę Robię co mogę by w życiu zachować formę Myślę sobie - ile świat lat ciągnąć będzie tą nędzę? Czy kiedyś łańcuch ciągłych życzeń pęknie? Po chuj mi wciskać że jest pięknie - pomyśl Na ile jesteś w stanie zrozumieć obydwie strony tej gry Jak zamiast czułych zdań - zszargane nerwy Na twarze zerknij - żadne odkrycie Na nich wyrysowane życie Męki i prośby by trafić na właściwe akordy Nasz czas na ziemi Miliony problemów, których nie sposób odmienić Sami w sobie uwięzieni znam takich Plan znaczy nic jak rytm nie daje iść w przód Chociażby spójrz na Łódź Gdy jedni konsumują orgię Inni na samym dnie oblegają dworce Licząc na skromną porcję Co drażni ich - smród? Odrzuca fakt życia w tym miejscu Proszę, nie wszystko w kolorze ma być Każdy ma prawo marzyć I tylko śmierć jest nas w stanie tego pozbawić Prościej tego chyba nie da się wyrazić ...oceniany przez pryzmat gestów wobec otoczenia... ...ile nienawiści tylko popatrz... ...sens nie w gotówce... ...pierdolony zwykły gorzki świat... ...oceniany przez pryzmat gestów wobec otoczenia... ...ile nienawiści tylko popatrz... ...sens nie w gotówce... ...pierdolony zwykły gorzki świat... "Ejj szluga kopsnij" - na przeciw mnie gość obcy Sprana zielona kurtka i brązowe portki Spojrzenie w oczy - nie trzeba słów, jest bezrobotny Spójrz ile hałasu jest wokół forsy Dotknij świat prawdziwych zmagań Wolny od zabaw, łatwych dziewczyn, imprez Gorszych i lepszych, dość ludzi biernych Wiernych swym ideałom co dnia Widzę to po przechodniach Cały zwierzęcy folwark Z gorszymi zerowy kontakt, nie mów że nie wiesz I tak na dworcach sramy w ten sam sedes Łatwo się przewieźć Trzymając z dala od wad ludzkich Choć ten sam strach utkwił nam A chamstwo pcha by się wyróżnić Od zwykłej prostytutki, niby każdy ma plan swój Oddaję miastu resztę, ono samo osądzi Twarze tych którym już pisane błądzić I tak z każdym dniem od dna trudniej się odbić ...oceniany przez pryzmat gestów wobec otoczenia... ...ile nienawiści tylko popatrz... ...sens nie w gotówce... ...pierdolony zwykły gorzki świat... ...oceniany przez pryzmat gestów wobec otoczenia... ...ile nienawiści tylko popatrz... ...sens nie w gotówce... ...pierdolony zwykły gorzki świat... Życie płynie jak film wspomnień Na karku postawiony kołnierz By jak najmniej świata zobaczyć By nie musieć się tłumaczyć Za cudze krzywdy, liczby Których w rzeczywistości nie zgarnie nikt Gdy innym leci powoli czas Chwila za chwilą Topnieje w ustach jak Gyros Innym do rąk przyrasta kilof Chuj wie za co Nie zmienisz nic płacząc Problemy z pracą? W jaką postać się wcielić By dorwać świat elit Dla jednych przemyt Dla drugich resztki spod politycznych jelit Zdziwieni - jak to?! Jednemu na tysiąc przecież się fartło I tak ślepota ogarnia miasto A las rąk w prośbach, by jutra dotrwać Gdy fason, podpisuje kontrakt inni na dworcach Z życiem w reklamówce, proszą tylko o złotówkę Przez dziurę w kurtce widać cały dobytek I ból pomyłek nad życiem Miłość do życia By w życiu zaznaczyć swą siłę ...oceniany przez pryzmat gestów wobec otoczenia... ...ile nienawiści tylko popatrz... ...sens nie w gotówce... ...pierdolony zwykły gorzki świat... ...oceniany przez pryzmat gestów wobec otoczenia... ...ile nienawiści tylko popatrz... ...sens nie w gotówce... ...pierdolony zwykły gorzki świat...