Baggy moro denim blown Dycha w kieszeni, łąki łan Dzisiaj tylko dobry vibe A matka patrzy mi w źrenice, pyta: "Coś Ty ćpał?" Co Ty opowiadasz mamo, weź się Jednocześnie kontrolując, by się wypowiadać zwięźle Odwracam się plecami, żeby zaistniała przestrzeń Która da do zrozumienia jej, że ja dziś gadać nie chcę Wyszła, luz, teraz znajdźmy ognia Patrzę w okno, jakby miało mi powiedzieć, jak wyglądam Skitrany jak hash w scarach, byle nie jebało w domu Z mordą blanta wystawiam na wiatr Zaraz: kartka, długopis – check Miałem odrobić polski, czas odrobić tekst Sampel: Jazzy Jeff W wyobraźni widzę siebie, dużą scenę wielki band A wtedy światła gasną A-a-a-a rap jak lekarstwo Soczysta i tabasko A-a-a-a na scenie mój gangboy A wtedy światła gasną A-a-a-a rap jak lekarstwo Soczysta i tabasko A-a-a-a na scenie mój gangboy Schowane mam medykamenty W szkole usprawiedliwione kiedy nieobecny Gdzie byłem we wtorek? Na kolanie wersy Bity na kompie może Pani mi nie wierzyć Jaki statyw – mikrofon trzymał żyrandol Ściepa na mocarty co numer nagrany – pal go Szybki ogar chaty dosłownie przed osiemnastą już Co Ty taki za poważny, mama, daj na luz Ponad chodnikami cztery dziewięć i pół Żyłem marzeniami, nimi żyję teraz i tu W górę dawać łapy i do rytmu Wtedy czuję ciary, czaisz, i chcę mi się żyć znów Weź mi Adam jeszcze raz ten bit puść Nie pogadamy, kiedy wmawiasz, że Bo te dźwięki to mój tlen W wyobraźni widzę siebie dużą scenę, wielki band A wtedy światła gasną A-a-a-a rap jak lekarstwo Soczysta i tabasko A-a-a-a na scenie mój gangboy A wtedy światła gasną A-a-a-a rap jak lekarstwo Soczysta i tabasko A-a-a-a na scenie mój gangboy