Ostry, z natury King Key Głos styl, parzy jak king fley Sznyt ten, jak żywy duch Mam zmysł w grze, pierwsze wpływy upust Leniwy za dnia, noc budzi geny Morduje sny eks libist, przekleństwo biblii Patrz, mój znak, niczym skunk i crack Mój fart, czyli małpi pakt Twój strach jak widzisz małpi gaj (Rozpierdolimy ten miałki rap, fakt) skurwysynu, jakiś problem do małp? Dawu, jak krwawy sport, mój nawyk to głos Main dain, dzień w dzień skille little pet shot Szczery do bólu, jak woda przejrzysty Ocean myśli, spływają słowa na dystrykt Piąty żywioł, nie pokonasz mnie nigdy OSTeR, rapowa wersja Andersona Silvy Pożeram jak Chiny świat OSTeR, witaj w jaskini lwa Mój teren, moje doktryny i slang Nie ważne kim jesteś czy to rok świni czy psa Horror, czuć przerażenie stres w nogach Pioruny spadają na ziemię jakby Cię ścigał gniew Boga Jebany Breżniew, krew spływa z ust zobacz Mordercze flow, w rapowej wersji Hulk Hogan OSTRy jest chory, wygląda z mordy jak goryl Wolny jak Ronin, głodny ironii Przeładowanie broni, będziemy frajerów gonić Będziemy frajerów golić z jebanych peruk powoli Co słychać na podwórkach, życia powtórka Ziomy wódka, jedziemy z gwinta Nie myśl o plastikowych kubkach Nie znam się na zwierzętach chyba że zmrożona żubrówka Reset, do zoba do jutra Dla dzieciaków hip-hop to niemy film Rap dziś to kolorowe gówno, żałosne jak Benny Hill Jestem biały jak papier, możesz mi mówić czarny Shakespeare Nie pytaj czemu, nic Ci nie powiem jak Charlie Chaplin Szczery do bólu, jak woda przejrzysty Ocean myśli, spływają słowa na dystrykt Piąty żywioł, nie pokonasz mnie nigdy OSTeR, rapowa wersja Andersona Silvy