Za dużo myślę i za dużo kawy piję Za długo się wpatruję w jeden punkt Niby jest dobrze, lecz zapinam się pod szyję Czy to za oknem, czy na karku ten chłód Wiosną powrócę jak Przebiśniegi Gdy się pokruszy lód Wiosną na schodach Ślady znajdziemy Po nich dojdziemy tu Nie jestem z tych co roztaczają aurę w koło Być może nadużywam górnolotnych słów Tych ludzi znasz wśród których czuję się nieswojo Więc daj mi chwilę by zbudzić się ze snu Wiosną powrócę jak Przebiśniegi Gdy się pokruszy lód Wiosną na schodach Ślady znajdziemy Po nich dojdziemy tu Mam nadzieję Że tu będziesz Gdy marcowy wstanie dzień I pokusimy się o więcej Jutro będzie dalsza część Wiosną powrócę jak Przebiśniegi Gdy się pokruszy lód Wiosną na schodach Ślady znajdziemy Po nich dojdziemy tu Wiosną powrócę Wiosną powrócę Wiosną powrócę Wiosną powrócę