Gdy się pojawiła Nie poznałam jej Zapukała w okno nieśmiało Przyszła do mnie szukać księżyca Nie znalazła go tu Czy się może przysiąść Zapytała mnie Trochę się ciemności bała Siadła cicho w kącie Żeby nie przeszkadzać mi Tak lubię ją Ze mną jest Lubię ją Słuchała uważnie Mojego milczenia Siedziałyśmy razem przez chwilę I zniknęła tak bez słowa Gdy wypłoszył ją świt A gdy się pojawiła Nie poznałam jej Zapukała w okno nieśmiało Przemyślała dobrze siebie całą Nie znalazła go tu dziś