Spotkałam cię kiedyś przy Źródle Jan Wiedziałam - ten pan, to ten pan I staliśmy weseli, źródlani I nagle szepnąłeś: "Tęskniłem do pani" A potem czas pognał, popędził w tan I zniknął nam Lądek i Źródło Jan Pojedźmy, kochanie, do Lądku Zacznijmy od początku Nim słońce się stoczy do złotych gór W kolorach zachodu jak w wieńcu z piór Staniemy zdumieni na vis-à-vis Znów ty i ja, znów ja i ty Ja nie wiem już sama, w co ze mną grasz I lustra unikam, ta twarz, co ta twarz A byliśmy tacy weseli bez przerwy Gdy Lądek nam tulił i dusze, i nerwy Nim czas tak pogonił, popędził w tan I zabrał nam Lądek i Źródło Jan Pojedźmy, kochanie, do Lądku Zacznijmy od początku Nim słońce się stoczy do złotych gór W kolorach zachodu jak w wieńcu z piór Staniemy zdumieni na vis-à-vis Znów ty i ja, znów ja i ty Pojedźmy, kochanie, do Lądku Zacznijmy od początku Gdy słońce powróci zza złotych gór A ptaki się złączą w poranny chór Obudzisz się przy mnie, o miły mój Znów ty i ja, i Lądek-Zdrój Znów ty i ja, i Lądek-Zdrój