Tamten wieczór wciąż pamiętam jak zjawisko: Wokół było mało światła, dużo wina. Kiedy podszedł do mnie blisko, bardzo blisko, Pomyślałam - całkiem nieźle się zaczyna. Na początek coś powiedział niezbyt jasno, Że przeprasza, że dziś jego imieniny I że może mi pokazać nocą miasto. Fakt - na miasto nabierają się dziewczyny. I co, i co, i co, i co, Co się jeszcze w tej historii wydarzyło? Ile trunków się wypiło, jakie miejsca odwiedziło, Czy w pościeli kolorowej się skończyło? I nic, i nic, i nic, i nic. Nic, kochani, więcej już nie wyciągniecie. Dżentelmeni oraz damy, bo o takich dziś śpiewamy, O szczegółach nie powiedzą za nic w świecie. Po raz pierwszy zobaczyłam tego pana. Ale wierzcie, że nie czułam wcale strachu, Gdy tańczyliśmy zawzięcie aż do rana Pośród anten i kominów gdzieś na dachu. Potem płaszczem mnie otulił miejsce w miejsce, Tak jak matki otulają swoje dzieci. I słyszałam jak mu mocno bije serce, I widziałam jak nad nami chmura leci. A kiedy przyjdzie taki dzień, Że wam nagle w domach zrobi się za ciasno, To uchylcie okiennice i wyjrzyjcie na ulice, By zobaczyć, jak wygląda nocą miasto. [4x:] I co, i co, i co, i co. I nic, i nic, i nic, i nic.