Tam na strychu w Łomiankach żyła panna bez wianka, lecz w rumiankach i w zorzach i snach. Miała serce z purpury, uszy zawsze do góry i znosiła tortury, że strach. Miała chłopca piwnego, co miał w oczach coś złego, sam nie wiedział już czego mu brak. Żyli sobie jak trutnie, i kochali okrutnie, a zegary stukały tak, tak Przestraszyli się nieba, bo na strychu tak trzeba i zniknęła ta mała we mgle. A na strychu w Łomiankach, jest już inna kochanka, a zegary stukają nie, nie... nie, nie... nie, nie...