przez małą furtkę gad wpuścił mnie przekręcił w zamku klucz przez małą dziurkę w żelaznych drzwiach konwojent zajrzał mój dałby mi zwiać tak mówił gdyby mógł dozorca szary na twarzy jak trup niechętnie w mą spojrzał twarz a potem wsadził do celi gdzie już siedzieli i tacy jak ja dzień dobry mówię i chyba robię fo pa po korytarzu prowadzą mnie klawisz mnie w plecy pcha worek z rzeczami rozsypał się zbieram cały ten kram chciałbym już umrzeć tak bym już umrzeć chciał wreszcie wchodzę pod celę tam inny duch małolat fason trzym za parę dzionków amnestia i już pokażemy im tył pierwszy dzień w pudle zaczynam liczyć dni