Nad ranem, na-na-nad ranem ej Nad ranem, na-na-nad ranem ej Mówisz i masz O co mnie dziś nie zapytasz, to będę na tak I będę na czas Idziemy w miasto, zaraz kładziesz mi rękę na kark, ej Nie będę cię odprowadzał Śpimy u siebie, nie lubisz być sama Moja koszulka to twoja pidżama Moja ampułka to twoje wyznania Jedna w swoim rodzaju Przenosi mnie do innego wymiaru Jakbym próbował boskiego nektaru Nawet beze mnie niczego nie planuj Nasze wieczory to mój nowy nałóg Nagle nie mamy żadnego bagażu To co już było, jest tematem tabu Zobacz co robię, a potem naśladuj Chodź pójdziemy razem, chodź pójdziemy tam Skąd wraca się nad ranem, gdzie inny płynie czas Nad ranem, na-na-nad ranem ej Nad ranem, na-na-nad ranem ej Chodź pójdziemy razem, chodź pójdziemy tam Skąd wraca się nad ranem, gdzie inny płynie czas Nad ranem, na-na-nad ranem ej Nad ranem, na-na-nad ranem ej Pachnie wiosną, świeża trawa w bani slow-mo Hunter Thompson właśnie w taxi patrzy w okno Czas na Smolną, już powoli tracę ostrości I to tak, że moja obok tęskni za mną, taki odlot Miodowa cera, miałem cię w Vouge'u, potem na banerach Nie noszę rogów, przy tobie ich nie mam Za to mam rozum młodego Jaggera Nie mów nikomu o moich problemach Szukamy domu w ukrytych hotelach Poczucie humoru jest jak u Jokera I nie wyroluj mnie, bo się nabieram Chodź pójdziemy razem, chodź pójdziemy tam Skąd wraca się nad ranem, gdzie inny płynie czas Nad ranem, na-na-nad ranem ej Nad ranem, na-na-nad ranem ej Chodź pójdziemy razem, chodź pójdziemy tam Skąd wraca się nad ranem, gdzie inny płynie czas Nad ranem, na-na-nad ranem ej Nad ranem, na-na-nad ranem ej