Znów ze śniegiem jem śniadanie Błądzę w mroku tu za karę Łykam wiatr ostatnim tchnieniem Ledwo żywych sił Za kolejna wschodnia granią Czeka Bóg z zatrutą strzałą Patrzy z góry niewzruszona Konstelacja gwiazd Jeszcze wyżej, wyżej w górę Jeszcze wyżej, wyżej w górę Protestuje serce harde W wielkiej paszczy Siula Grande Wszechogarniająca cisza Nie pozwala spać Jak ból ugaszony śniegiem Pod atramentowym niebem Dotykam pustki palcami Z głębokiego dna Jeszcze wyżej, wyżej w górę Jeszcze wyżej, wyżej w górę Jeszcze wyżej, wyżej w górę