do snu tuli mnie słowika głos pieści nowiu promyk cienki jak kłos nie prześnię już swojego snu odpłynę na kropelce dżdżu czarnym ściegiem zszywa niebo ptak chłodne krople deszczu pieszczą sad nigdy nie bę- dę twoja już i nigdy ty nie będziesz mój na moją poduszkę pada śnieg sennie się kołysze daleki brzeg łódeczki łez stateczki słów dryfują już po rzece snów nieruchoma woda jak stołu blat kusi srebrem cichy pod wodą świat w bezkresną toń zanurzam się nie wrócę więc nie wołaj mnie