Za siódmą górą i dziewiątą rzeką, Zielonym morzem, sinym grzbietem fal Skostniała leżę, leżę i oglądam Wszystko, co jest nad. Pierzaste chmury na wyblakłym niebie, Białe rybitwy i korony drzew. Sunie na łyżwach po zmarzniętej rzece Mój łabędzi śpiew. Lód, nie płynie już gorąca krew I zasypiam zmęczony puls. Śnieg zawiewa do zmarzniętych ust I nie stopi go już szeptu szmer. Mostem nad cichą rzeką suną auta, kropla po kropli stygnie we mnie krew, Chłopiec pojechał z górki w dół na sankach, Nie obejrzał się. A lód zamroził mi gorącą krew, Uśpił zmęczony puls, Śnieg naprószył do zmarzniętych ust, I nie stopi go już szeptu szmer. Lód zamroził mi gorącą krew, Uśpił zmęczony puls, Śnieg naprószył do zmarzniętych ust, I nie stopi go już szeptu szmer.