Hell lie, hell lo, szepty larw ściekają do serc - Ołtarzy dusz. Pamiętaj! Oni śpią aby trwać. Kiedyś wrócą. Gdy do kamiennej ściany szli pod batem... byli winą twą i krzyżem twym, cieniem orła, orła na łańcuchu. Uciekajcie do swych ziem. Tutaj trąd i zaraza. Hell lie, hell lo, mój ojcze. Hell lie, hell lo, hell la. Nie mnie tu słyszysz - Słuchaj ty. Lecz swojej pustyni. Nie mnie tu słyszysz - Słuchaj ty. Ojcze samotni. Czarne słońce, czarny dzień, czarna trawa, gęsty dym błąka się w kurnej chacie. Tuż za płotem do księżyca wyje szakal. Pamiętaj! Oni śpią aby trwać. Kiedyś wrócą. Uciekajcie do swych ziem. Tutaj trąd, syf, zaraza. W imieniu gór w imieniu rzek - Budowlo rozkrusz się! W imieniu łez, gniewu i żądz - Budowlo rozkrusz się! W imieniu łąk, lasów i pól. - Budowlo rozkrusz się! W imieniu sług, królów i bóstw - Budowlo rozkrusz się! Hell lie, hell lo, hell la.