Z tej drogi, którą przeszło za wiosną swoją lato, nie patrzę już na przeszłość, przed siebie patrzę za to. Ze wzrokiem na zakręcie, za którym zima w szronach, wciąż czekam nieugięcie, że nim nadejdzie ona… Mężczyzna jesienny, od innych odmienny, przybędzie z chryzantemami, z chryzantemami. Mężczyzna jesienny, mężczyzna bezcenny i niezamienny już na nic, już na nic. Tłum chłopców jest wiosennych i letnich mężczyzn sporo, lecz jeden jest jesienny przed zimy pustą porą. O tamtych zresztą mniejsza, gdy złoto i szkarłatnie zabarwi jesień pejzaż, bo przyjść ma ten ostatni… Mężczyzna jesienny, mężczyzna odmienny, mężczyzna czuły i zdrowy, beznałogowy. Mężczyzna namiętny, mężczyzna majętny i obojętny dla owych gotowych. Wyciągnie ręce do mnie z uśmiechu odrobinką, a potem będzie płomień płonący na kominku. I zachód, co w niuansach czerwieni gaśnie zimnej, i on, ostatnia szansa, po której nie ma innych… Mężczyzna jesienny, mężczyzna odmienny, mężczyzna na stanowisku, na stanowisku. Mężczyzna bezcenny, mężczyzna jesienny, rekompensata za wszystko, za wszystko.