La, la, la, la – każdego dnia się za mną snuje „La Valse du mal” – ten walczyk, co mnie zniszczyć chce. Jest na mnie zły, nie ufa mi, bo wie, co knuję – i nikt, i nic, i nawet on nie zdoła wstrzymać mnie. Przekwitły georginie i przez pięciolinię moich dni powoli płynie ze mną w dal „La Valse du mal”. I dręczy mnie, i tak się źle mną opiekuje „La Valse du mal” – wesoły walczyk, co mnie zniszczyć chce. Zdołałam już polubić go w mych wędrówkach aż na dno, powoli grzejąc w palcach cienkie szkło… Naiwność melancholii tej potrafiła krzepić mnie gdy wątpiłam, gdy szans było wokół coraz mniej… La, la, la, la – tak się co dnia wciąż za mną snuje „La Valse du mal” – ten walczyk, co mnie zniszczyć chce. Łudzi się, że walizki swej już nie spakuję, zostanę z nim w tym mieście, gdzie nikt nie pokocha mnie. [2x:] Nie skusisz mnie, walczyku, i na pięciolinii moich dni być nutką nikłą, nutką zwy- kłą nie każ mi. La, la, la, la – żadnego dnia nie pożałuję z wędrówek przez ogrody życia pełne kwiatów zła…