Ziomek wpadaj do nas tu na yard Gonie gorący towar jak trap house Kiedyś pod kreską a nareszcie nad Chudy chłopak robi legalny hajs Robi legalny hajs A nadal patrzy policjant Ziomek wpadaj tu na yard Kręcę miksat i lisa i dzieciaku tak się kaszle Mona Liza z batem latam bez wizy po yardzie DG, Gandzia, Mafia, JP, kolekcje na handel Tajniaki palą chuja, zerkają mi podlade A ja czepię pęgę, czepię pęgę i chcę jej całą kieszeń Ziom nareszcie czyste ręce, choć domem zaplycze Kulturowa przestrzeń, mały Kingston w śląskim mieście Mam kultową amnezję, palimy z ziomami dzień w dzień Każdy to payday, nie pójdę za to siedzieć Sącze se yerbe i doglądam interes Poznałem sebe mordo, co to za wariat Nie wiem czemu zamiast siema gada bala Ziomek wpadaj do nas tu na yard Gonie gorący towar jak trap house Kiedyś pod kreską a nareszcie nad Chudy chłopak robi legalny hajs Robi legalny hajs A nadal patrzy policjant Ziomek wpadaj tu na yard Siedzę z rana w oparach, w pokoju szarym jak gandalf Marihuana z wiadra i już czuję się jak panda Sąsiedzi mówią skandal, bo znowu jebiesz skunem Co to ma być za szantaż, jak skarpetli się próje A ja czepię pęgę, czepię pęgę, bomboklat Kali znów lata na mieście, badman champion sound Za mną cały skład, dziadzio bles dał fart Ziomek nam zjechał po buchu, mordo what the fuck Patrz na chudego co lata wyżej niż boing Mój każdy homie z ofy skamieniały pomnik Jest tylko jeden, co ciągle żywy wariat Nie wiem czemu zamiast siema gada bala Ziomek wpadaj do nas tu na yard Gonie gorący towar jak trap house Kiedyś pod kreską a nareszcie nad Chudy chłopak robi legalny hajs Robi legalny hajs A nadal patrzy policjant Ziomek wpadaj tu na yard