Scena to dziwna: Lampka oliwna Ciemnym płomieniem ćmi, Witają Pana Cienie na ścianach, Z cieni i światła - my. Kropla nadziei Rzęsy nam klei Źrenic roziskrza blask. W mrocznej stajence Złożone ręce Nieśmiało proszą łask. A w kąciku - zawiniątko, Tobołek na duszę. Już Zbawiciel, choć dzieciątko, Buzia i paluszek. Skoro za nas ma umierać Na Krzyżu rozpięte - Skromnie podziękujmy teraz Życiu, co jest święte. Matka szczęśliwa Stópki obmywa Na najtrudniejszą z dróg, Zanim w rozpaczy Przyjdzie zobaczyć Krew z przebijanych nóg. Ciałko spłukane Wyciera sianem W słodkim zapachu łąk, Zanim na Wzgórzu W skwarze i w kurzu Przytkną gwoździe do rąk. Błyszczą oczka pełne życia I gębusia grucha, Choć dzieciątko - już Zbawiciel - Siła i otucha. Skoro ma umierać za nas I Go męka czeka - W niemowlęciu czcijmy Pana: Boga - i człowieka.